środa, 4 lipca 2012

wygraj kosmetyki Golden Rose! ZAKOŃCZONE!!!

Witam :)
Dziś przychodzę do Was z kolejnym rozdaniem :)
 
Wspólnie z marką Golden Rose mamy dla Was trzy zestawy kosmetyków zawierające:
- Maxim Eyes Mascara - zwiększenie objętości rzęs
- Cat Walk Mascara - maksymalnie pogrubione rzęsy
- City Style Mascara - szybki efekt dla nowoczesnej i dynamicznej kobiety
- Kohl Kajal Eye Pencil - miękka kredka do oczu w kolorze Blackest Black
- podwójna temperówka.


avanti24.pl
Zasady rozdania:
1. Rozdanie organizuje blog kulkaowszystkim.blogspot.com
2. Sponsorem nagród jest Golden Rose Sp. z o.o. ul. Lodowa 126 A, 93-232 Łódź.
3. W rozdaniu mogą brać udział wszyscy obserwatorzy mojego bloga również nowi oraz nieposiadający bloga!
4.  Aby wziąć udział w rozdaniu należy obowiązkowo: 
- być publicznym obserwatorem bloga kulkaowszystkim.blogspot.com
- podać adres swojego maila
- z racji tego, że tusze i konturówki z nowej linii Golden Rose skierowane są do kobiet żyjących aktywnie i w pośpiechu należy odpowiedzieć na pytanie: czy podczas wykonywaniu makijażu w pośpiechu bądź w ekstremalnych warunkach spotkała Cię jakaś dziwna bądź śmieszna sytuacja? opisz ją.
5. Możesz polubić fanpage kulka o wszystkim na FB i rozpowszechniać informację o rozdaniu na swoim blogu/FB, jednak nie daje to dodatkowych punktów.
6. W rozdaniu mogą wziąć udział osoby pełnoletnie, a młodsze po wyrażeniu pisemnej zgody przez rodzica/prawnego opiekuna.
7. Nagrody mogą zostać wysłane tylko na teren Polski.
8. Rozdanie trwa od dziś do 11 lipca br. do godz. 23:59!
9. Spośród wszystkich odpowiedzi wybiorę trzy najciekawsze/najśmieszniejsze :)
10. Wyniki rozdania zostaną ogłoszone w ciągu dwóch dni od zakończenia rozdania. O wygranej zwycięzcy zostaną poinformowani za pośrednictwem serwisu kulkaowszystkim.blogspot.com oraz mailem.
11. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.). 
12.  Zostawić komentarz w tym poście wg wzoru:

obserwuję jako:
mail:
odpowiedź:


Zapraszam!

34 komentarze:

  1. obserwuję jako: nika88
    mail: one-more-dress@wp.pl
    odpowiedź: Jedyna sytuacja jaka przychodzi mi do głowy miała miejsce na ubiegłych wakacjach, kiedy to w pośpiechu wykonywałam makijaż przed wyjściem na miasto, wszystko było by ok, gdyby nie to że zapomniałam wytuszować rzęs na jednym oku, podczas gdy drugie było mocno podkreślone. Na szczęście jeszcze po drodze odwiedziłam przypadkowo sklep kosmetyczny gdzie przeglądnęłam się ot tak w lusterku przy szafie z jakimiś kosmetykami i szybko naprawiłam swój błąd. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. obserwuję jako: miraga
    mail: miraga@interia.eu
    odpowiedź:
    Często maluję się na szybko, ale wtedy góruje u mnie tuszdo rzęs. Pamiętam, że raz pojechałam do pracy z rozmazanym jdnym okiem. I spostzegłam to dopiero w parcy. Ciekawie musiałam wygladać w autobusie. choć rano wszyscy tacy zaspani. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. obserwuję jako: Goldika
    mail: goldika-blog@o2.pl
    odpowiedź: hmm... zdarzyło mi się robić makijaż w dosyć ekstremalnych jak dla mnie warunkach - BEZ LUSTERKA. Był to weekend na działce nad wodą. Dostałam wiadomość od znajomych, że mnie odwiedzą więc wypadało się jakoś ogarnąć. Nie robiłam oczywiście jakiegoś karnawałowego makijażu :) podkład, róż, puder, delikatny cień i tusz. Jako, że lusterka nie posiadałam (wiem wstyd... ale do dziś jak noszę kosmetyczkę to brak w niej lusterka) makijaż robiłam patrząc w taflę wody :D położyłam się plackiem na pomoście, wystawiłam głowę nad wodę i działałam. Wyszło całkiem ok :)

    OdpowiedzUsuń
  4. obserwuję jako: katniewojt
    mail: katniewojt@wp.pl
    odpowiedź: Kiedyś tuszując oko ktoś zapukał do drzwi. Automatycznie zamknęłam oko, co spowodowało gigantyczną czarną plamę, którą musiałam szybko wytrzeć. Efekt był taki, że jedno oko było umalowane, a drugie lekko czerwone od tarcia:]
    I wieczny komentarz B., gdy widzie mnie robiącą makijaż: barwy wojenne! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać, że to była pomyłka - koleś pomylił piętra...

      Usuń
  5. Obserwuję jako pati8821
    meil sisunia88@interia.pl
    Odpowiedź: Mi zdarzył się ekstremalny makijaż. Gdy byłam w ciąży i szykowałam się na spacer-czyli makijaż obowiązkowo-odeszły mi wody:) ja spanikowana razem z mężem zaczęłam szybko się zbierać i zapomniałam że na jednym oku mam piękny zielony cień a na drugim nic. Mąż z wrażenia nie zwrócił na to uwagi. Byłam zdziwiona,że Pani na IP patrzy na mnie dziwnie i położne też :) Ale z jednym pomalowanym okiem udało mi się urodzić zdrowego chłopczyka :) Pani położna nie wytrzymała i jak było po wszystkim zapytała o mój "makijaż" :)

    obserwuję na FB jako Patrycja Z

    OdpowiedzUsuń
  6. obserwuję jako: musicalexis
    mail:olenka2407@o2.pl
    odpowiedź: Ostatnia sytuacja jaką pamiętam miała miejsce ok. miesiąca temu. Tuszowałam akurat rzęsy na prawym oku, co pamiętam doskonale.Śpieszyłam się akurat na jeden z koncertów, gdyż i tak byłam mocno spóźniona. Byłam sama w domu i miała po mnie przyjść kumpela. Pamiętam, że byłam bardzo skupiona na tym, żeby oko było pomalowane perfekcyjnie a rzęsy nie były posklejane nagle z mojego skupienia wyrwało mnie bardzo głośne pukanie do drzwi co skończyło się tym, że tusz obtarł się o mój nos, co zostawiło naprawdę ogromną plamę na samym jego czubku, oczywiście nie obyło się bez spóźnienia na długo wyczekiwany koncert ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. obserwuję jako: 2 beauties blog
    mail: beautiesblog@o2.pl
    odpowiedź: Makijaż w pośpiechu...w ekstremalnych warunkach? Oczywiście, w autobusie :) zaczęlo się gładko, nie było wielu pasażerów, ale kiedy byłam w trakcie tuszowania rzęs usłyszałam: 'Wolne?"...chłopak usiadł a ja wstydziłam się już wyjmować czegokolwiek do makijażu. I takim sposobem wysiadłam z autobusu z umalowanym tylko jednym okiem. Ludzie patrzyli na mnie dziwnie, a makijaż dokończyłam dopiero w pracy ;))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Obserwuję jako : Luśka
    mail: e.welinaa@wp.pl
    Odpowiedź : Jedyna historia jaka mi przychodzi na myśl, to ta kiedy pojechałam do cioci na wakacje i tam spotkałam się z pewnym chłopcem, i to w nocy! Z racji tego że miałam jakieś 15 lat, było to dla mnie ogromne wydarzenie;-) i gdy już wróciłam z tego spotkania, tak podekscytowana, podczas wieczornej toalety, chcąc umyć zęby, niewiele myśląc podstawiłam szczoteczkę pod dozownik z mydłem, i taka zamyślona, nalałam odpowiednią ilość płynu i.... tuż przed włożeniem do buzi zorientowałam się co robię . Dobrze że śmiechem nie obudziłam reszty domowników. Może nie jest to makijażowa historia , ale chciałam się z Wami nią podzielić ;-))

    OdpowiedzUsuń
  9. Obserwuję jako angelikaa172
    meil angelika.nehring@wp.pl

    Na FB: Angelika N.

    Odpowiedź:
    Kiedyś zaspałam na egzamin. I malowałam się z taksówce. I nie zdarzyłam dokończyć nakładania cieni i tuszu w prawym oku. Lewe było maźnięte cieniami i to jeszcze jak okropnie.
    Poszłam , bo to był ustny egzamin> siedziała komisja i się dziwnie uśmiechali było mi głupio ale wolałam być an tym egzaminie tak niż nie być an nim w ogolę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Obserwuję jako: ohyesterday
    Mail: karolina_s.25@vp.pl

    Odpowiedź: Pamiętam ten dzień jak dziś! Zdawałam wtedy egzamin na prawo jazdy i byłam tak zdenerwowana przed, że się popłakałam. Tusz oczywiście spłynął mi po policzkach, więc poszłam czym prędzej poprawić makijaż. Ledwo schowałam kosmetyki do torebki, egzaminator wyczytał moje nazwisko i musiałam biec na plac manewrowy. Egzamin poszedł mi dobrze, zdałam i tym razem znów się popłakałam, tyle że ze szczęścia i aż rzuciłam się egzaminatorowi na szyję. Nie muszę chyba dodawać, że na jego eleganckiej koszuli została ogromna czarna plama z rozmazanego tuszu... Nie ukrywał swojego niezadowolenia z tego powodu a ja uciekłam z samochodu, żeby przez moją wpadkę nie zmienił wyniku na negatywny! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ooo, świetnie, przydałoby się te kilka tuszy :>

    obserwuję jako: wypad
    mail: madisek@o2.pl
    odpowiedź: Nie raz przytrafiła mi się śmieszna sytuacja związana z makijażem, jednak opowiem jedną, która zapadła mi w pamięć najbardziej. Pojechałam na wakacje do Krakowa, zaklepałam miejsce w hotelu, wyjechałam auobusem baaardzo późno. Na miejsce dotarłam rano, oczywiście w nocy makijaż musiał się zważyć, rozmazać i takie tam. Jednak to nie był największy problem. Po wejściu do recepcji widziałam na sobie wzrok kilku osób, pomyślałam, że nie ma się czym martwić, w windzie musi być lusterko, tam szybko się poprawię. Wzięłam klucz i wyruszyłam do windy. Miałam miejsce na ostatnim piętrze, więc trochę czasu mi zostało. Wyciągnęłam tusz do rzęs(pech chciał, że był wodoodporny) i eyeliner. Winda sunęła powoli, a ja szybko pociągałam rzęsy maskarą, gdy nagle coś zatrzęsło urządzeniem, a na mojej twarzy pojawił się piękny, cudowny wręcz, czarny ślad, biegnący przez pół twarzy. Ktoś wsiadł, a ja odwrócona tyłem błagałam, aby szybko wysiadł. No ale takie historie nie mogą kończyć się dobrze, był to pracownik hotelu, dość przystojny, zapytał czy pomóc mi z bagażem. Udawałam, że nie słyszę, a on uparcie dążył do celu. Próbowałam zmazać ślad, lecz pogorszyłam swoją sytuację. Odwróciłam się i podziękowałam za propozycję. Jego mina była świetna - przerażenie, rozbawienie i zdziwienie w jednym. Nagle równocześnie wybuchnęliśmy śmiechem. Był to śmieszny początek urlopu, ale przynajmniej poznałam kogoś nowego i całkiem przystojnego... ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. obserwuję jako: imponderabili
    mail: marissia56@wp.pl
    odpowiedź:
    Moja przygoda wydarzyła się dobre parę lat temu. Byłam umówiona na randkę z chłopakiem ale dzień przed wyskoczył mi na nosie okropny pryszcz. Przerażona szukałam w internecie jak się go pozbyć i przeczytałam żeby na noc posmarować pastą do zębów, która go szybko wysuszy. Miałam to na twarzy przez całą noc i kolejny dzień. Ale kiedy zabrałam się do zmywania byłam przerazona. Nie mogłam usunąć tej pasty, wszystko zostało na mojej skórze. Szybko nałozyłam podkład z nadzieją, ze jakoś to zamaskuje i nawet było dobrze. Dopiero po powrocie ukazała sie moim oczom skala tego co zrobiłam. Cały podkład spłynął, a na twarzy została moja "maseczka". Co gorsze nikt w internecie nie napisał, żeby użyć białej pasty do zębów, ja wspaniałomyślnie nałożyłam zieloną, która wtopiła się w wysuszoną skórę, a póżniej utworzyła cudowny odcień z podkładem:D

    OdpowiedzUsuń
  13. obserwuję jako: car00lina
    mail: karola133@vp.pl
    fb: Karolina P.
    odpowiedź: Kilka lat temu Umowilam sie z chlopakiem, mialam straszny tradzik wiec twarz smarowalam jakims specyfikiem z apteki. Bardzo sie spieszylam na spotkanie wiec zapomnialam zmyc go z twarzy i od razy nalozylam podklad. Podczas randki chlopak zaczal mnie calowac, w kilka sekund przestal i zobaczylam jak sie krzywki i lekko usmiecha... nie wiedzialam o co chodzi, patrzyl na mnie i powiedzial ze przypominam pomarancze, albo lepiej gejpfruta, ku mojemu zaskoczeniu okazalo sie ze pomalowalam sie podkladem mamy w identycznej buteleczce- o wiele ciemniejszym niz moj wiec wygladalam baardzo pomaranczowo, a moj lek na tradzik w smaku byl bardzo gorzki.

    OdpowiedzUsuń
  14. obserwuję jako: weak-point
    mail: sajchteczka@gmail.com
    odpowiedź: Najśmieszniejszą sytuacją było otwarcie drzwi listonoszowi z pomalowanym mocno jednym okiem, a drugim nie, listonosz się na mnie dziwnie patrzył, a dopiero jak wróciłam do malowania zorientowałam się jak ja wyglądam.

    OdpowiedzUsuń
  15. obserwuję jako delishya
    mail amko.waw(at)gmail.com

    Chyba przydarzyło mi się to wszystko co dziewczynom powyżej, czyli rozmazany makijaż, mocny makijaż oka bez tuszu do rzęs, czy jedno oko wytuszowane a drugie już nie :P

    Ale najdziwniejsze spojrzenia podłapałam kiedy, szybko jechałam na spotkanie, podjechałam na stację benzynową, i najpierw próbowałam otworzyć maskę, ale nie umiałam, potem szybko poleciałam zapłacić za benzynę i tam znowu się gapią dziwnie. W końcu wsiadam do autka i patrzę w lusterko i szok!!!!
    Wyobraźcie sobie: włosy rozpuszczone i ułożone, czarna elegancka sukienka z białymi wstawkami, biały żakiet, różowe szpilki, mocny makijaż oka, a na ustach sama ciemna konturówka bo o wypełnieniu ja szminką zapomniałam. Ale to jeszcze mało, bo była ona kupiona specjalnie na tą okazję i nie wiedziałam że moja skóra nie do końca ją przyswaja. Moje i tak pełne usta lekko mi napuchły, co dało zauważalny efekt. Zamiast wyglądać elegancko zamieniłam się w gwiazdę porno.

    To nie pierwszy raz kiedy coś z kolorówki mi się nie przysłużyło, ale pierwszy kiedy miałam "wary-obciągary" i do tej pory pamiętam minę Pani na stacji benzynowej :P

    OdpowiedzUsuń
  16. obserwuję jako: Milusanka
    mail: kasiablek13@wp.pl
    odpowiedź: Chyba rok temu (dokładnie nie pamiętam) szykowałam się się na wesele przyjaciółki.Z racji tego,że chłopak poganiał mnie,bo było mało czasu,nie zdążyłam się do końca umalować.Postanowiłam,że resztę makijażu wykonam w samochodzie.Jako lusterko posłużył mi telefon.Parę dni wcześniej kupionym w biegu pudrem "matującym" przypudrowałam całą twarz.Jakie było moje zdziwienie,gdy weszłam do kościoła,a chłopak zapytał szeptem: -Dlaczego wymalowałaś się jak na dyskotekę?.Odpowiedziałam,że to tylko tusz do rzęs,puder "matujący",błyszczyk i jasno-brązowa kredka do oczu.Chłopak zmieszany zapytał: To ten puder "matujący" to puder z sypiącym się brokatem?Zrobiłam się cała czerwona jak burak i poprosiłam o kluczyki do samochodu.Niestety gdy miałam już wychodzić z kościoła,aby uporać się z "brokatem" ceremonia rozpoczęła się. Myślałam,że się zapadnę pod ziemię.Teraz gdy idę do drogerii to chłopak się śmieje,żebym "nie zapomniała" kupić brokatu :)

    OdpowiedzUsuń
  17. obserwuję jako: madzia
    mail: madzia3991@interia.eu
    odpowiedź: To było kilka lat temu gdy kupiłam sobie pierwszy puder- sypki. Zbliżała się szkolna dyskoteka a ja mam skłonność do zaczerwienia się gdy się zmęczę ( w tym przypadku miały to być tańce ) . Tylko że mam też jasną cerę, a zakupiony puder był w kolorze brzoskwiniowym . oczywiście na dyskotekę upodrowałam się, a co ;-) tylko że szyja była blada jak ściana ;/

    OdpowiedzUsuń
  18. obserwuję jako: Antonina
    mail: klaudia750@o2.pl
    fun-page: Klaudia K.
    odpowiedź: Parę lat temu, gdy dopiero zaczynałam moją przygodę z malowaniem, zawsze bardzo śpieszyłam się do szkoły, bo zwykle wolałam dłużej pospać, a potem wszystko robić w pięć minut. Do czasu tej historii. Była wiosna. Wszystko budziło się do życia. Z Wielkiej Brytanii przyjechała do mnie w odwiedziny pięcioletnia siostra cioteczna z jej mamą. Mała uwielbiała mi towarzyszyć w nawet najdrobniejszych czynnościach. Rano, gdy znów obudziłam się "za pięć dwunasta", zaczęłam się szybko malować. Ania gdy tylko usłyszała mnie w łazience od razu przybiegła, trzymając w ręku ulubioną lalkę i swoją różową torebkę. Szybko wzięłam chłodny prysznic, umyłam zęby i przystąpiłam do make-up'u. Urzyte kosmetyki dawałam Ani, która miała je wkładać do kosmetyczki. Szkoda, że tak miało być tylko w teorii, bo w praktyce mała wszystkie produkty chowała do swojej torebki. Gdy wróciłam zastałam w domu nie tylko umalowaną Anie, ale również kota, lalkę i skórzaną kanapę w salonie. Szczególnie urzekły mnie włosy lalki, które kiedyś były blond, a po użyciu maskary – czarne. - Pierwsze koty za płoty – powiedziała ciocia, gdy wróciłam :) Nawet nie przyszło mi do głowy, aby się denerwować. Usiadłyśmy wszystkie trzy w kuchni i wypiłyśmy po szklance lemoniady.

    OdpowiedzUsuń
  19. obserwuję jako: Ewelina Garbarczyk
    mail: ewelinagarbarczyk@wp.pl
    odpowiedź: Od razu przypomniała mi się prześmieszna sytuacja związana z moim roztrzepaniem i makijażem:) Było to jeszcze w czasach liceum, jechałam z siostrą cioteczną autem zawsze wysadzała mnie na stacji autobusowej, a potem jechała do pracy. Tego dnia śpieszyłyśmy się, a ja przysnęłam w samochodzie, spałam na łokciu, rozmazując całe lewe oko, gdy obudziła mnie parkując przy stacji, o mało nie umarła ze śmiechu, nie miała czasu żebym poprawiła make-up w samochodzie, więc wyszłam jeszcze lekko zaspana pocierając oko i walnęłam prosto w murek! a jakiś koleś: "o nie! jak my teraz dostaniemy się do Hogwartu! " Dzięki temu zyskałam najlepszego przyjaciela i chyba już nigdy nie przysnę w samochodzie:)

    OdpowiedzUsuń
  20. obserwuję jako: Joanna_26
    mail: kabanos_25@onet.eu
    odpowiedź:
    "Najstraszniejsza" taka sytuacja była wiele lat temu, gdy szykowałam się na randkę z chłopakiem (obecnie mężem). W ostatniej chwili postanowiłam, że jednak zrobię delikatny makijaż: pomalowałam oczy i spoglądając na zegarek aż podskoczyłam z krzesła bo już byłam spóźniona. Tak więc nie patrząc już w lustro pomalowałam usta na czerwono i miałam odłożyć szminkę w chwili gdy mój młodszy o 15 lat braciszek, który miał wtedy 3 latka wychylił się zza drzwi i zrobił "buuu", żeby mnie przestraszyć. Obróciłam się szybko żeby mu odpowiedzieć "buu" i nieświadoma tego, że pomalowałam sobie ucho na czerwono wyszłam z domu. Gdy dochodziłam do ukochanego i chciała go pocałować na przywitanie zobaczyłam przerażenie w jego oczach. Pyta mnie roztrzęsionym głosem co mi się stało a ja nie wiedziałam o co chodzi. Biedak myślał, że krwawię z ucha co później zobaczyłam w lustrze i rzeczywiście wyglądało to jak w filmie, bardzo naturalnie. Śmiejemy się z tego do dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń
  21. obserwuję jako: agnieszkazg
    mail: agoooooosia@gmail.com
    odpowiedź: Makijaż w pośpiechu to mój chleb powszedni. Z racji tego, że jestem strasznym śpiochem, zawsze (zawsze!) kiedy rano dzwoni budzik, a ja muszę wstać do pracy, przełączam go na tzw. "drzemki". Dlatego też nigdy nie miałam czasu na nic. Ani na śniadanie, ani na kawę, ani na porządny makijaż. Wszystko z rana robię w pośpiechu. Teraz właściwie jestem już mistrzynią w tej dziedzinie (lata praktyki :P), ale na początku nie było tak kolorowo. Pamiętam, że podczas moich pierwszych dni pracy, kiedy w końcu udało mi się wstać, zaczęłam jeść śniadanie i robić makijaż w tym samym czasie. Na śniadanie chwyciłam bułkę i jakiś jogurt owocowy. Na przemian przegryzałam bułkę, popijałam ją jogurtem i po kolei robiłam makijaż. Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że różem pomalowałam tylko jeden policzek (i to bardzo mocno i wyraziście), a o drugim całkiem zapomniałam. Mój wygląd klauna byłby jeszcze w miarę znośny, ale podczas któregoś z kolejnych łyków jogurtu, wieczko dotknęło mojego czoła (nigdy nie oblizuję wieczka, każdy się dziwi, że tego nie robię :P). Tak pięknie "przygotowana" do wyjścia, ruszyłam na autobus. Ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. Stwierdziłam, że to nic, bo przecież każdemu zawsze się wydaje, że ktoś się patrzy. Tym razem wzrok przechodniów nie był bezpodstawny. Swój piękny makijaż ujrzałam w szybie autobusu. Zaschnięty jogurt i jeden pomalowany policzek tworzyły piękną całość. Na szczęście zawsze noszę przy sobie chusteczki nawilżane i szybko uporałam się z wyglądem klauna. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Obserwuję jako One_LoVe
    34onelove@gmail.com
    na gb: My-Love-Cosmteics

    Dobra, przyznam się. Tylko się nie śmiej. :P To wydarzyło się tej zimy. Do pracy miałam na siódmą rano, zwlekłam się z łóżka o 5.30. Byłam okropnie zaspana i widocznie nie wiedziałam co robię. Nie ma to bezpośredniego związku z makijażem, ale tyczy się podobnej sfery. Idę do łazienki, mrużę oczy, bo światło zbyt mocne. Łapię na szczoteczkę do zębów iiiiii zamiast za pastę chwyciłam za mleczko do demakijażu (używałam go w zimie do zmywania makijażu oczu zamiast micela). Nałożyłam to mleczko na szczoteczkę i do buzi....
    Co by tu jeszcze rzec - może tyle - nie ponów nigdy mojego błędu. :P:P

    Idąc dalej tym tropem wspomnę, że moja siostra kiedyś z zaspania użyła sprayu do włosów zamiast dezodorantu, do tej pory jej to wypominamy i śmiejemy się do rozpuku. :D


    Typowo makijażowych wpadek też miałam kilka. Spiralka wylądowała mi w oku, bo za bardzo spieszyłam się przy tuszowaniu rzęs, rozmazał mi się tusz, któremu zaufałam w bardzo deszczowy dzień, bo miał być wodoodporny, a okazał się takim nie być. Podkład mineralny nieoczekiwanie spłynął mi z źle dobranego kremu...

    OdpowiedzUsuń
  23. obserwuje jako Misia
    mail: misia.10@wp.pl
    odpowiedz: hmmm jeszcze za czasow moich poczatkow w makijazu, kiedy na szybko nie uzywajac podkladu nalozylam miejscowo korektor i zapomnialam go rozsmarowac wyszlam do sklepu i kobieta powiedziala ze mam dziwne plamy na twarzy. ogolnie bardzo sie przerazilam ze moze jakas wysypka i kiedy weszlam do domu i zobaczylam o jakie plamy chodzi w momencie zrobilam sie czerwona jak burak ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. obserwuję jako: Zajęczak
    mail: argentauris@gmail.com
    odpowiedź: Tak. Kiedyś niesamowicie spieszyłam się, by zdążyć na autobus. Nie miałam czasu, by iść do łazienki po patyczek do ścierania błędów w tuszowaniu rzęs :) więc robiłam to... palcem, który następnie wycierałam o grzbiet lewej dłoni.
    Nie miałam już czasu umyć dłoni, zamknęłam więc pospiesznie drzwi na klucz i pobiegłam. Włosy, które nieustannie krążą mi wokół twarzy potrafią niesamowicie łaskotać, więc machinalnie potarłam czoło grzbietem dłoni w celu ulgi...
    Kompletnie zapomniałam, że na tej dłoni są nadal ślady porannego makijażu, co przypomniałam sobie z kolei patrząc w uczelniane, łazienkowe lustro: niemalże na samym środku czoła, ulokował się znak, który wyglądał jak odwrócone logo Nike, a ja - jak personifikacja podróby adidasków ;D

    OdpowiedzUsuń
  25. "więc robiłam to... palcem"
    palcem wycierałam błędy w tuszowaniu rzęs, a co myśleliście :P

    OdpowiedzUsuń
  26. obserwuję jako: doska154
    mail: Dianusia154@wp.pl
    odpowiedź: Kiedyś z koleżanką poszłyśmy do nowo otwartego Rossmanna w naszym mieście. Byłyśmy tak zajęte zakupami kosmetyków, że zapomniałyśmy o imprezie, na której powinnyśmy już być od 10 minut. Aga wpadła na pomysł, aby pomalować się testerami w Rossmannie. Zgodziłam się i zaczęłyśmy nasze sklepowe arcydzieło. Gdy skończyłyśmy od razu pobiegłyśmy na imprezę. Gdy weszłyśmy wszyscy się na nas dziwnie patrzyli i spytali dlaczego mamy różnokolorowe plamy na twarzy. Okazało się, że przez nieuwagę używałyśmy tego samego pudru i tych samych cieni, ale o innych odcieniach. To była mega wtopa.

    OdpowiedzUsuń
  27. obserwuję jako: poloniamartyna
    mail: m_kowalewska_1a@wp.pl
    odpowiedź: Kiedyś w zimę wybrałam się z moim ukochanym na sanki (szaleństwa nigdy dość). Oczywiście na mojej twarzy był full wypas makijaż. No właśnie był, ale tylko do pierwszego zjazdu z górki. Zjechałam sobie na dół, ale raz na plecach bo przyjmowałam różne 'pozycje'. Żeby była większa frajda na sam koniec się wywróciłam, gapa ze mnie. Przez jakiś czas zastanawiałam się dlaczego ludzie tak dziwnie się na mnie patrzą. Sądziłam, że to wszystko przez tą niefortunną wywrotkę. Przyczynę tego poznałam dopiero robiąc sobie jakże pamiątkowe zdjęcie telefonem. I gdy tak sobie przeglądałam galerię zauważyłam, że miałam oczy jak panda. No a po prostu mój nieśniegoodporny makijaż nie wytrzymał tak wyczynowej jazdy i się zwyczajnie rozpłynął. Do tej pory zastanawia mnie tylko jeden fakt dlaczego facet, który był tam ze mną nic mi nie powiedział. Usprawiedliwiam to sobie tylko powiedzonkiem miłość zaślepia, no coż. :)

    OdpowiedzUsuń
  28. obserwuję jako: Ewelina Jezierska

    mail: kita1986@interia.pl

    odpowiedź: Śmieszna historia, ale wtedy płaczliwa przydarzyła mi się, gdy miałam próbny makijaż ślubny w salonie kosmetycznym. Kosmetyczka najpierw pomalowała mi oczy, a potem uznała, że można by jeszcze wyregulować brwi, gdy zaczęła wyrywać włoski, łzy cisnęły mi się do oczu, aż w końcu wycisnęły się całkowicie. Tak mnie bolało, że popłakałam się, i oczywiście rozmazałam cały makijaż. A gdy po kilku miesiącach odwiedziłam tą samą kosmetyczkę, znów chciałam wyregulować brwi, i historia się powtórzyła, znów się popłakałam,a kosmetyczka przypomniała mnie sobie mówiąc - Pani już tu chyba u mnie była robić ślubny makijaż.... ;) Po tych łzach mnie poznała. ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. obserwuję jako: WalkingOnAir
    mail: ankak1@poczta.onet.pl

    Opowiedź: Parę lat temu, gdy wracałam do domu z zakupów (pogoda była okropna, a na drodze wielgachne kałuże)wysiadłam z autobusu i miałam przed sobą 15 min drogi do domu.
    Nagle auto z rozpędem wjechało w ogromną kałuże, miałam włosy i kurtkę mokra i humor zepsuty na maksa, nie miałam tak daleko do domu, więc przyśpieszyłam.
    Ale ludzie strasznie dziwnie mi się przyglądali i nawet niektórzy śmiali.
    Miałam już serdecznie dość tego dnia.
    Byłam pewna, że śmieją się z mokrej kurtki i włosów, ale widok trochę mokrego człowieka nie był dziwny, gdyż w tą pogodę prawie każdy tak wyglądał.
    W końcu doszłam do domu zdjęłam kurtkę i poszłam na górę najpierw postawić sobie wodę na herbatę, a mama na mnie spojrzała i wystraszona powiedziała, co takiego mi się stało. Szybko pobiegłam do łazienki i się przeraziłam.
    Cała moja twarz była pokryta tuszem do rzęs i nie tylko, można powiedzieć, że była czarna, wtedy uświadomiłam sobie dlaczego ludzie tak mi się przyglądali na ulicy.
    Wtedy nie było mi do śmiechu, ale dziś jak sobie o tym przypomnę pojawia się uśmiech na twarzy ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. obserwuję jako: Pycia
    mail: pycia_12@wp.pl
    odpowiedź: Bardzo często przy szybkim wykonywaniu makijażu zdarza mi się wyjść z jednym okiem pomalowanym mniejszą ilością tuszu, przez co raz koleżanka z klasy powiedziała mi, że nie dokleiłam do jednego oka kępek rzęs i wygląda to dość komicznie. Nie wiedziałam zupełnie o co jej chodzi, poszłam do łazienki i przypomniało mi się, że lewe oko pomalowałam 3 warstwami, prawe tylko dwoma, bo poszłam suszyć włosy. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  31. Obserwuję jako: Karola KG
    Mail: karolciaaa8@o2.pl
    Odpowiedź: Pewnego dnia zaspałam, robiłam na szybko makijaż i jak tuszowałam rzęsy mój młodszy brat niechcący mnie popchnął i wsadziłam sobie szczoteczkę do oka. Pociekły mi łzy a całe oko zrobiło się czerwone. Nie zastanawiając się długo zmyłam cały makijaż, nakremowałam twarz i wybiegłam na autobus z kosmetykami w ręku. W uczelnianej toalecie zrobiłam makijaż i poszłam na zajęcia:D

    OdpowiedzUsuń
  32. obserwuję jako: ZającKicak
    mail: ZającKicak@gmail.com
    odpowiedź: Oj aż wstyd wspominać. Mój tata siedział na kompie bo rozmawiał z wujkiem, potem wszystko wyłączył i weszłam ja. Lusterko sobie dałam ładnie przed siebie i się maluje, na koniec "dziubek" i błyszczyk w ręku... Gdy nagle słysze jakieś śmiechy.. chociaż nikogo nie było w pokoju..co się okazało, wujek z kuzynami widzieli mnie przez kamerkę - skaype był włączony, bo mądry tatuś go zminimalizował zamiast wyłączyć. Myślałam, że schowam się pod stół...

    OdpowiedzUsuń
  33. przyjmowanie zgłoszeń zakończone!!! :p

    OdpowiedzUsuń

KOMENTUJ. NIE OBRAŻAJ!
Nie toleruję agresji, chamstwa i wulgaryzmów!
Komentarze o takim charakterze będą usuwane.

Website Translator

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...