Słodycze... Kto ich nie lubi?! Jakie są zgubne, my kobiety chyba wiemy najlepiej :D Dziś natknęłam się na ciekawy materiał w "Oliwii", w którym trzy ekspertki wyjaśniają,
dlaczego ciągle mamy ochotę na słodycze. Ciekawi? Zapraszam do dalszej części :)
Okiem internisty lek. med. Katarzyny Bukol-Krawczyk: Niektóre zaburzenia mogą zwiększać apetyt na pokarmy. Chęć na słodycze najczęściej dopada nas, gdy opuścimy posiłek lub wydłużymy odstęp od poprzedniego. Spadek poziomu glukozy we krwi jest wtedy sygnałem do szybkiego dostarczenia energii, a po spożyciu cukrów prostych poziom glukozy podnosi się najszybciej.
Do słodyczy ciągnie nas też po umiarkowanym wysiłku fizycznym. W czasie treningu najpierw spalamy zgromadzony w wątrobie glikogen, a spadek jego poziomu daje impuls do mózgu, by szybko uzupełnił jego zapasy. Ponieważ glikogen odbudowuje się z glukozy, po wyjściu z pływalni sięgamy po batonik, który zawiera węglowodany najłatwiej i najszybciej przyswajalne.
Apetyt na słodkie, szczególnie krótko po posiłku, może wynikać z insulinoodporności. To zaburzenie hormonalne, w przebiegu którego poziom insuliny jest nieadekwatny do poziomu glukozy. Krótko po posiłku poziom glukozy gwałtownie spada, ale poziom insuliny utrzymuje się wysokim poziomie , co wywołuje odczucie głodu, niepokój i osłabienie. Insulinoodporność najczęściej rozwija się u osób otyłych, ale może też dotyczyć szczupłych, ale odżywiających się nieregularnie.
Okiem dietetyka Ewy Ceborskiej-Scheitenbauer: powodem może być nadmiar drożdżaków w jelitach. Przyczyną zwiększenia apetytu mogą być drożdżaki z gatunku Candida albicans, które wraz z innymi drobnoustrojami stanowią naturalną mikroflorę jelit. Gdy jesteśmy zdrowi, drożdżaki nie są dla nas groźne. Jednak gdy z jakiegoś powodu (osłabienie po infekcji, przewlekły stres, przyjmowanie antybiotyków) dojdzie do zakłócenia równowagi mikroflory jelitowej, drobnoustroje te zaczynają się w sposób niekontrolowany mnożyć. Drożdżaki żywią się cukrami prostymi, efektem ich nadmiaru może być właśnie apetyt na słodycze. Dodatkowo mogą pojawiać się objawy takie jak drażliwość, senność, kłopoty z koncentracją i obniżenie nastroju. Najprostszą metodą leczenia takich zaburzeń jest dieta eliminująca cukier, w tym także owoce i soki owocowe. Podczas terapii należy unikać produktów wysokoprzetworzonych oraz zawierających drożdże i pleśń (np. fermentowanych napojów alkoholowych takich jak piwo, wino, szampan). Dieta taka powinna trwać 3-6 miesięcy. Jeśli choroba jest bardzo zaawansowana, może być konieczne przedłużenie kuracji.
Okiem psychologa Edyty Żółtowskiej-Górskiej: czasem jemy słodycze, żeby szybko poprawić sobie nastrój. Kiedy zjemy czekoladę, kawałek szarlotki albo ulubione lody, błyskawicznie podnosi się poziom glukozy we krwi, a to daje efekt uspokajający. Po spożyciu cukru, organizm zwiększa również produkcję endorfin, zwanych hormonami szczęścia. Substancje te odpowiadają za poczucie zadowolenia, poprawiają nastrój, rozluźniają, a nawet redukują ból. Nic więc dziwnego, że wiele osób sięga po słodkie przysmaki w chwilach stresu (nawet tego nieświadomego) albo gdy potrzebuje pocieszenia. Jeśli jednak dzieje się to zbyt często, warto poszukać innego, zdrowszego sposobu na odreagowanie trudnych emocji czy złagodzenie napięcia. Idealnym sposobem jest aktywność fizyczna, śmiech lub seks - każda z tych czynności zwiększa działanie endorfin. Pomocna może być również rozmowa z bliska osobą i wspólne poszukanie rozwiązania problemów. To sposób wymagający większego wysiłku, ale zdecydowanie skuteczniejszy niż zjedzenie tabliczki czekolady.
Tak więc drogie Panie! Kluczem na zabicie głodu słodyczowego jest aktywność fizyczna, śmiech i seks. Które rozwiązanie wybieracie?
Pozdrawiam :*
Tekst: miesięcznik Oliwia grudzień 2013