Hej
Kochani!
Miłością
do Sylveco zaraziłam się stosunkowo niedawno, bo od zeszłego sierpnia. Wtedy to
spotkałam się w Częstochowie z innymi blogerkami na spotkaniu organizowanym
przez Angel [klik!]. Słyszałam wcześniej o tej marce, ale nigdy nic z jej produktów nie
używałam. Zaczęło się niewinnie od przetestowania pomadek – od razu przepadłam.
Później był lekki krem brzozowy do twarzy i przepadłam na zawsze! Teraz podczas
zakupów produktów do twarzy i pomadek ochronnych, o ile to możliwe, staram się
wybierać Sylveco. Niestety zauważyłam, że wraz z wiekiem moja skóra płata mi
niezłe figle. Nie mogę pozwolić sobie na używanie kremu, który kiedyś już
stosowałam, bo zazwyczaj kończy się to źle. Nawet niektóre podkłady źle na mnie
działają. Dlatego też staram się wybierać produkty marki, która sprawdza się u
mnie na tę chwilę. Ostatnio testowałam lekki krem rokitnikowy Sylveco i właśnie
o nim będzie dziś mowa.